Najcięższy miesiąc w roku, obecnie w dobie elektryfikacji, cyfryzacji wszechobecnej cywilizacji i sztucznych świateł, nie zdajemy sobie sprawy czym, jest prawdziwy grudniowy mrok. Trzeba by go doświadczyć zupełnie bez prądu i wygodnego ciepłego mieszkanka. Nasi przodkowie nie byli tak cywilizowani, bezpośrednio doświadczali kaprysów oraz uroków przyrody. Były to doświadczenia tak silne i pierwotne, że właściwie wyrosły z nich wszystkie religie jak grzyby po deszczu. Ten mroczny grudniowy czas zawsze pożytkuję na prace nad grafiką.



Zrobiłem sporo rysunków latem. Skończyłem jedną z małych matryc bardzo drobno cięta. Czeka sobie spokojnie na swój czas.

Z tego materiału, który zebrałem, robię 4 duże matryce, 15 x 20 cm spokojnie starczy materiału do końca lutego lub marca. Będę wprowadzał inne techniki. Zimowy czas bez śniegu to dobry moment na nietypowe wycieczki w plener. Lato swym pięknem zakrywa wiele śladów przeszłości, zimowa pora pokazuje oblicze ziemi, które inaczej trudno jest dostrzec. Wyprawy historyczne, to jest to, jak w przygodach Tytusa de Zoo. Najlepiej w miejsca i rejony, których wcześniej nie znaliśmy, nie muszą być daleko. Zainteresowałem się dziejami okolicy, w której mieszkam. Okazało się, że do końca XIX wieku porastała je prastara Puszcza Dybła. Ostatni skansen tradycyjnego bartnictwa i innych dawnych zwyczajów. Niestety, Car nakazał wycinkę do zera… Zrabowali ją Rosjanie… a była to puszcza, w której polowali Królowie… Ehhhh i słuch po niej zaginął. Zniknęły wiekowe drzewa pamiętające dawne dzieje i tajemnice. A ziemia była licha, piaszczysta, w okolicy powstało nawet powiedzenie „Bieda jak na Kapicach.” Więc nie dziwi fakt, że znów rośnie na tych teren las. Nie tak rozległy, zwykły gospodarczy las nasadzony ludzkimi rękami. Któregoś dnia jadąc rowerem swoją stałą trasą, zauważyłem dziwny szeroki i wysoki nasyp, długości półtora kilometra, stawał się dziwnie wysoki. Miałem zagadkę. Pomyślałem, jakaś bardzo stara nieużywana od wieków droga, ale nie pasowała wysokość, około 2 metrów i więcej w niektórych miejscach. W końcu 😁 użyję Lidaru, takiej specjalnej opcji w mapach na portalu geologicznym. Okazało się, że to linia kolejki do transportu wycinanej puszczy zbudowana jeszcze za Cara.



Obawiam się, że ścięte drzewa wywieziono koleją w głąb Rosji. Pomyślałem, ten ostatni odcinek wygląda obiecująco. Nigdy tam nie byłem, może znajdę jakiś ostatni puszczański ostaniec.

Nie myliłem się, po jakiś 7 km kręcenia korbą dotarłem do właściwego miejsca.

Głazy wzdłuż drogi.



w Poszukiwaniu kwiatu paproci. 😁



Dla porównania znalazłem parę ściętych pni normalnej niewielkiej średnicy i dokładnie policzyłem słoje.


Ta ogromna sosna na pewno rosła jeszcze w dawnej Puszczy Dybła przed paroma, może nawet ponad trzema wiekami. Mogła być małym drzewem przed Rozbiorami Rzeczypospolitej. Ciekawe miejsce, które jeszcze niezbyt dokładnie poznałem. Świetne na plener ze szkicownikiem. Być może wewnątrz lasu jest cały zagajnik takich wiekowych olbrzymów, muszę to sprawdzić któregoś dnia, 🤣 bez pośpiechu nie wszystko na raz…
Minęło kilka tygodni



W międzyczasie zbadałem ten las odrobinę bardziej wnikliwie i odkryłem bardzo ciekawe fragmenty starodrzewu.



Wszystko byłoby „cacy”, piękna pogoda, dobry nastrój, jednak byłem w tym miejscu 3 razy i za każdym razem po powrocie do domu wieczorem śnił mi się jakiś naprawdę ciężki koszmar… związany z tym lasem….. Nigdy tak nie było, jeździłem w tyle miejsc, nocowałem samotnie w lesie, i nie było takich sytuacji. Po ostatnim baaardzo nieprzyjemnym śnie postanowiłem więcej tam nie przyjeżdżać, nie zaglądać, zostawić w spokoju….. I ten przydrożny krzyż z XIX wieku. Można zapewne powiedzieć, że znalazłem, to czego szukałem nawet krucyfiks z tamtych czasów.

Takie krzyże stawiano dawniej 😅 często ze względów apotropaicznych. Trochę szkoda, ponieważ to ciekawe miejsce, dobre na plenery pod grafiki. To była ciekawa eksploracja i okazało się, że naprawdę wiekowych kilkusetletnich puszczańskich drzew zostało w okolicy całkiem sporo…. Nie mniej te sny były naprawdę okropne bardziej pasujące do filmów Carpentera niż do plenerów w stylu dwudziestolecia międzywojennego. Może to tylko stresy, może za dużo ponurych filmów na Prime, tak czy inaczej poszukam sobie innego weselszego miejsca na plenery 😅:-);-)


Dodaj komentarz